sobota, 2 maja 2020

Tłumaczenie: Ermal Meta "Finira bene"

To było totalne zaskoczenie. Wyczytałam rano, że wieczorem będzie specjalny majówkowy koncert. Znaczy tradycyjny rzymski koncert na Primo Maggio, ale oczywiście w tej sytuacji w trochę innej formule. Z całą masą gwiazd, wśród nich większością moich ulubieńców. Zasiadłam wiec wieczorem przed Rai3, żeby się zachwycać. I to robiłam. Aż przyszła kolej na Ermala i okazało się, że śpiewa coś, czego nie kojarzę. No to zaczęłam szukać w internecie. I okazało się, że to jego najnowsza piosenka, którą całkiem niespodziewanie wypuścił właśnie tego ranka. Ze słowami idealnie pasującymi do obecnej sytuacji wokół (choć napisanymi jeszcze w styczniu). Trwały kolejne występy, a w mojej zachwyconej głowie narastał pomysł przetłumaczenia tej piosenki. Natychmiast. I tak oto skończyłam przekład prawie równo z koncertem. I mam z tego megafrajdę:) Tekst nie jest specjalnie skomplikowany, piękno utworu niekoniecznie wiąże się ze stopniem trudności słownictwa czy gramatyki. Najważniejsze na ile porusza.




To nie ciemność, to tylko tunele
Ten deszcz miesza twoje i moje łzy
Wiem, że miałbyś ochotę po prostu uciec
Albo wrócić
Wiesz, że nie jest łatwo być samemu na świecie
Że we dwójkę można już zacząć rewolucję
Pomyśl, jak często wzajemnie się ranimy
Ale nie martw się
Skończy się dobrze 

Skończy się dobrze
Skończy się dobrze
Skończy się dobrze

Skończy się dobrze
Skończy się dobrze
Skończy się dobrze

Wiem, że dałeś więcej niż wziąłeś
Że czasami nie myślenie o tym wydaje się jedynym wyjściem
Blizny są łącznikiem z przeszłością
Ale nie martw się
Skończy się dobrze
Skończy się dobrze
Skończy się dobrze
Skończy się dobrze

I to nie twoja wina
Jeśli nie możesz się zdecydować
Czy odejść czy pozostać
Czy zostawić wszystko, tak jak jest
I to nie moja wina
Jeśli potrzebuję wierzyć
Że jest tu ktoś
Kto mnie potrzebuje
Skończy się tak jak powinno
Skończy się, skończy
Skończy się po myśli
Skończy się tak, jak przychodzi
Skończy się skończy, nie będzie trwać wiecznie
Nie martw się
Skończy się skończy skończy
dobrze
dobrze
dobrze

Skończy się dobrze
Dla ciebie i trochę też dla mnie
Skończy się dobrze
Nawet jeśli nie chcesz w to wierzyć
Skończy się dobrze  
Dla nas, którzy nie potrafimy wygrywać
Którzy nie potrafimy wygrywać
Skończy się dobrze
Dla ciebie, co samotnie wychowujesz dzieci
Skończy się dobrze 
Dla ciebie, któremu każde drzwi zamieniają się w mur
Skończy się dobrze
Wiem to, przysięgam ci
Skończy się dobrze 
Skończy się dobrze (dobrze)
Skończy się dobrze (dobrze)
Przysięgam ci, skończy się dobrze
Skończy się dobrze (dobrze)
Skończy się dobrze (dobrze)
Skończy się dobrze (dobrze)

piątek, 13 marca 2020

Od Sanremo po Disneya - mashupy Ladyvette

Piątek trzynastego i jeszcze przy szalejącym koronawirusie, więc przymusowe siedzenie w domu. Gotowy przepis na depresję? Niekoniecznie i jednym z ratunków może być posłuchanie i obejrzenie  pań, o których już tu kiedyś pisałam. Ostatnimi czasy Ladyvette zabrały się bowiem za produkcję kolejnych mashupów. Nie rezygnując przy tym  z charakterystycznego dla nich poczucia humoru.  Poza dawką jakże potrzebnego teraz śmiechu można także zaznajomić się z historią włoskiej piosenki (ale też posłuchać jak brzmią np. disneyowe szlagiery we włoskiej wersji :D) 
Od czego by tu zatem zacząć? Hmmm.. może  optymistycznie od zestawu wakacyjnych przebojów:


I na drugą nóżkę przeboje z lat 90.


Rozgrzani? To na lekkie ochłodzenie hity bożonarodzeniowe:


I poprawmy Disneyem:


Za komercyjnie? To trochę chilloutu przy zestawie indie music:


I wracamy do szaleństwa (nb gry video to też pomysł na siedzenie w domu:D)



A na koniec hiciory z grubej rury, czyli z Sanremo:


I jak widać, taką zabawę można sobie zrobić nie wychodząc z domu ;)

Ps. A jak się wam podoba powracający motyw Diego? :D

czwartek, 6 lutego 2020

Tłumaczenie: Diodato "Che vita meravigliosa"

Diodato odkryłam dwa lata temu przy okazji festiwalu w Sanremo. Trochę później przetłumaczyłam jego ówczesną festiwalową propozycję 'Adesso'. A później, no cóż...trochę o nim zapomniałam. Aż kilka dni temu, całkiem przypadkiem trafiłam na YT na jego nową piosenkę. Zachwyciłam się od pierwszego przesłuchania, no i poszło. Odsłuchałam starsze utwory, doczytałam, że wychował się w Taranto (znaczy 'swój', Apulijczyk <3) i że "Che vita meravigliosa" (część ścieżki dźwiękowej do nowego filmu Ozpetka zresztą) zapowiada nowy album Diodato, który to pojawi się na Walentynki. Zatem czekam, czekam niecierpliwie, tymczasem oto tłumaczenie 'Cudownego życia' (tłumaczenie któregoż uświadomiło mi, że to także bardzo moje podejście do życia).


Sai
questa vita mi confonde
coi suoi baci e le sue onde
sbatte forte su di me
vita che ogni giorno mi divori
mi seduci mi abbandoni
nelle stanze di un hotel
Tra le cose non fatte per poi non doversi pentire
le promesse lasciate sfuggire soltanto a metà
mentre pensi che questo non vivere sia già morire
chiudi gli occhi lasciando un sospiro alla notte che va
Ah che vita meravigliosa
questa vita dolorosa, seducente, miracolosa
vita che mi spingi in mezzo al mare
mi fai piangere e ballare come un pazzo insieme a te
Sì avrei potuto andare al trove
non dar fuoco a ogni emozione
affezionarmi ad un cliché
ma sei la vita che ora ho scelto
e di questo non mi pento
anche quando si alza il vento
E mi perdo nel vortice di ogni tua folle passione
tra i profumi dei fiori che posi qui dento di me
mi fai bere i tuoi baci affinchè io poi possa arrivare
dentro l'ultima notte d'estate ubriaco ad urlare
Ah che vita meravigliosa
questa vita dolorosa, seducente, miracolosa
vita che mi spingi in mezzo al mare
mi fai piangere e ballare come un pazzo insieme a te
Ah che vita meravigliosa
questa vita dolorosa, seducente, miracolosa
vita che mi spingi in mezzo al mare
mi fai piangere e ballare come un pazzo insieme a te
E non vorrei mai lasciarti finire
no non vorrei mai lasciarti finire
https://lyricstranslate.com
Wiesz,
to życie miesza mi w głowie
Ze swymi falami i pocałunkami
Daje mi solidnie popalić.
Życie, które codziennie mnie pochłania,
Uwodzi mnie i porzuca
W hotelowych pokojach.

Pomiędzy rzeczami nie zrobionymi, by nie trzeba było ich żałować,
Porzuconymi w połowie obietnicami
Myśląc, że kto nie żyje, już jest martwy
Zamykasz oczy zostawiając swe westchnienia nadchodzącej nocy

Ach, co za wspaniałe życie
To bolesne, uwodzicielskie, cudowne życie
Życie, które popycha mnie w środek morza
Sprawia, że płaczę i tańczę,
Jak wariat, razem z tobą.

Tak, mogłem pójść w inną stronę
Nie zapalać się tak do wszystkiego,
Nie przywiązywać się tak do banałów,
Ale jesteś życiem, jakie wybrałem
I nie żałuję tego,
Nawet, gdy jest bardzo pod wiatr.

I zatracam się w wirze każdej z twych szalonych pasji,
W zapachu kwiatów, które tu we mnie rozścielasz
Sprawiasz, że spijam twe pocałunki dopóki nie skończę
W środku ostatniej nocy lata pijany i krzyczący

Ach, co za wspaniałe życie
To bolesne, uwodzicielskie, cudowne życie
Życie, które popycha mnie w środek morza
Sprawia, że płaczę i tańczę,
Jak wariat, razem z tobą

Ach, co za wspaniałe życie
To bolesne, uwodzicielskie, cudowne życie
Życie, które popycha mnie w środek morza
Sprawia, że płaczę i tańczę,
Jak wariat, razem z tobą.

I nie chciałbym, by się to kiedyś skończyło,
Nie, nie chciałbym, by się to kiedyś skończyło

Ach, co za wspaniałe życie
Ach, co za wspaniałe życie
Ach, co za wspaniałe życie
Ach, co za wspaniałe życie
Ach, co za wspaniałe życie
To bolesne, uwodzicielskie, cudowne życie
Życie, które popycha mnie w środek morza
Sprawia, że płaczę i tańczę,
Jak wariat, razem z tobą


Ps. Tymczasem kolejna piosenka Diodato z nowego albumu, 'Fai rumore', bierze właśnie udział w tegorocznym Sanremo. Po pierwszym usłyszeniu w trakcie festiwalu stwierdziłam, że 'fajna, ale nie dorównuje 'Che vita meravigliosa'.  Starczył jednak jeden dzień, żeby weszła mi do głowy prawie tak samo:D Nie wykluczam zatem popełnienia kolejnego tłumaczenia:P

piątek, 27 grudnia 2019

Museo del Confetto, czyli degustując słodkości w apulijskim muzeum cukierków

Okołoświątecznie zaległa notka o temacie bardzo choinkowym... czyli słodkościach ;D

 

Muzeum cukierków w Andrii

 

Wyruszyć na Castel del Monte, dotrzeć do fabryki-muzeum słodkości w Andrii - to mogę tylko ja:D Ale wcale nie  żałuję.  Il Museo del Confetto to naprawdę coś unikatowego, a stosunkowo mało znanego, czyli idealne miejsce dla mnie.  Jak się już dotrze do Andrii to trudno je przegapić, bo znajduje się tuż obok malutkiego centro storico.  Zaraz po wejściu czuje się atmosferę ponad stuletniej historii... te półki, ta kasa....no i ten zapach słodkości z klasą.

 

Ile kosztuje i trwa zwiedzanie Museo del Confetto


Zwiedzanie (z degustacją wybranych produktów firmy!) kosztuje 5 euro. Oczywiście wybrałam oprowadzanie po włosku, ale możliwe jest też po angielsku
Salki są tylko trzy (każda tyczy innego aspektu produkcji), zwiedzanie zatem nie trwa jakoś strasznie długo, za to jest rzeczowe i bardzo smakowite. 

 

Część sprzętów używanych kiedyś do produkcji wygląda oczywiście jak narzędzia tortur :D

 

Czego się dowiesz w trakcie zwiedzania muzeum


Poza ogólną historią firmy (obecnie prowadzi ją już czwarte pokolenie rodziny Muccich-Giovannich), poznaniem oferty produktów i technik ich wytwarzania można dowiedzieć się też m.in:
- jaka jest różnica między confetto a dragette (czyli cukierkiem a drażetką),
- dlaczego jeden z produktów firmy okazał się tak niebezpieczny, że w pewnym momencie zakazano jego dalszej produkcji,
- od kogo i z jakim podtekstem lokalne przyszłe panny młode dostawały taki zestaw słodyczy,
- jaki jest związek pomiędzy Fryderykiem II (on jest wszechobecny w Apulii:D) a słodyczami Mucci-Giovanni (lavanda liquore smakują bajecznie!) 
 

 

Wszystkie oglądane słodycze można też kupić


A na koniec, jako że muzeum jest połączone ze sklepem firmowym, można sobie zakupić tyle co prezentowane słodkości do dalszej degustacji w domu - czy też na fajny oryginalny włoski prezent z podróży.  Dostaniemy je w eleganckich gotowych pakietach, ale wszystko można kupić też na wagę.
 

Swoją drogą to bardzo unikatowa koncepcja, żeby zrobić muzeum firmy, która wciąż działa. Cieszę się, że przez przypadek wylądowałam właśnie w tym miejscu (ponoć nie ma przypadków;)) i chętnie tam jeszcze kiedyś wrócę. 

 

Zaproszenie od właścicieli firmy

 

A jeśli moje zachęty to mało posłuchajcie jeszcze jak odwiedzenia swojej rodzinnej firmy zapraszają siostry Mucci:

 

Allora: vieni, assaggia, scoprilo!





niedziela, 15 września 2019

Językowy obraz świata: cavatappi czyli korkociąg ;)


Zanim sprawozdania z kolejnych włoskich wojaży (było króciutko ale dość intensywnie) dawno planowana inauguracja nowego cyklu na blogu. Językowy obraz świata to pojęcie, które robi ostatnio furorę w lingwistyce i wcale mnie to nie dziwi, bo to fascynujący temat i wcale nie tylko dla akademickich badaczy. Wystarczy się interesować światem wokół i trochę znać języki, żeby dostrzec że język faktycznie zarówno jest odbiciem rzeczywistości wokół, jak i na ten obraz świata wpływa. 
Chciałabym zatem w tym cyklu trochę to poanalizować na przykładach, głównie włoskich oczywiście.
Zacznę zatem od początku, czyli słowa, które jako pierwsze skłoniło mnie do takiej refleksji :D To słowo to cavatappi, czyli korkociąg.

Dlaczego korkociąg?

To niezwykle istotna rzecz w trakcie pobytu w Italii, a niestety - w odróżnieniu od makinetki (kawiarki) -  nie stanowi niezbędnego wyposażenia każdego włoskiego mieszkania (z powodu to czego często we Włoszech cierpiałam, bo mało jest  podobnie frustrujących rzeczy,  jak kupienie butelki fajnego wina i niemożność jej otworzenia).
Nauczywszy się, jak brzmi to nader pożyteczne słowo po włosku zaczęłam je rozkładać na czynniki pierwsze i porównywać z innymi językami.

Cavatappi, czyli robienie dziury

Wg słownika  Treccani cavatappi to: [comp. di cava(re) e tappo]. - [strumento metallico, costituito da una spirale a vite, con cui si cavano da bottiglie o fiaschi i tappi di sughero] ≈ cavaturaccioli, ⇑ apribottiglie. 
cavare v. tr. [lat. cavare «rendere cavo, incavare scavando» 

Zatem tłumacząc dosłownie na polski byłoby to 'robienie dziury (cavare, od cavo=dziura) w korku (tappo). 

A jak jest w innych europejskich językach?


Zarówno po angielsku, jak po francusku czy niemiecku słowo korkociąg skonstruowane jest podobnie: chodzi tu o coś, za pomocą czego można ciągnąć/wyciągać korek. Nacisk zatem idzie na proces. Czesko-słowacko vyvyrtka też idzie w tym kierunku.  Tymczasem włoska nazwa zwraca uwagę na zupełnie inny element: (z)robienie dziury w korku. Czyli bardziej na efekt, niż na proces sam w sobie. Co zresztą świetnie pasuje do np włoskiego sposobu studiowania, który to opisywałam na tym blogu (brak konieczności chodzenia na zajęcia, można je zmienić do ostatniego momentu, ważne żeby zdać końcowy egzamin - czyli też bardziej nacisk na ostateczny efekt, niż proces). I to jest właśnie ów językowy obraz świata - to samo słowo w różnych językach skonstruowane być może z uwzględnieniem charakterystycznego dla danej nacji sposobu postrzegania rzeczywistości.
I czyż nie jest to fascynujące?


środa, 7 sierpnia 2019

Tłumaczenie: Francesco Gabbani 'Maledetto amore'

Dzisiaj dowód na to, że najprostszy tekst nie zawsze jest najprostszy do tłumaczenia. Po dwóch poważniejszych tekstach (Fabrizio i Diodato) postanowiłam wziąć się za prościutką piosenkę o nieszczęśliwej (tytuł mówi wręcz o przeklętej) miłości. 'Przestałaś mnie kochać, ale ja ciebie nie. Cierpię i chcę być znów z tobą' itp itd. Banał, czyż nie? Będzie znaczy prosto językowo. Czyli łatwiej do przekładu. A guzik. Okazało się, że przy takim tekście trzeba się dużo bardziej namęczyć, żeby efekt końcowy nie brzmiał totalnie durnie:P Czy mi wyszło? Oceńcie sami.
Piosenka pochodzi z filmu 'L'amore fa male' (czyli 'miłość szkodzi'). Takiego obyczajowego średniaka. Za to utwór cały czas na mojej smartfonowej playliście :)
 




Mija dzień po dniu, godzina za godziną
a ma dusza wciąż pogrążona w melancholii.
Odeszłaś i nie wiem, o co chodzi
z tą przeklęta miłością z tysiącem pytań 'dlaczego',
a czas, wiesz? Wiesz, że leci.

Ale jakąż jesteś udręką, mój skarbie
z przyjemnością, jaką mi przynosisz,
radością, cierpieniem i tyloma kłopotami...

Ale będziemy się znów kochać, aż nas zaboli
i śpiewać o miłości, dokąd będzie nas słychać
i damy tej miłości czas na marzenia.
Ja bez ciebie?
Nie, nie mógłbym dłużej żyć, śmiać się...

Mija dzień po dniu, godzina za godziną,
życie na karuzeli, a serce zawsze gna.
Nie żyw urazy i wróć do mnie,
przeklęta miłość mieniąca się kolorami,
a czas, wiesz? Wiesz, że leci.

Ale jakąż jesteś udręką, mój skarbie
z poczuciem straty, jakie mi przynosisz,
łzami, krwią i tyloma kłopotami...

Ale będziemy się znów kochać, aż nas zaboli
i śpiewać o miłości, dokąd będzie nas słychać
i damy tej miłości czas na marzenia.
Ja bez ciebie?
Nie, nie mógłbym dłużej żyć, śmiać się...

niedziela, 28 lipca 2019

"Gesualdo: śmierć na pięć głosów" - Herzog o 'diabelskim' księciu Venosy

 

Carlo Gesualdo da Venosa - książę niebanalny

 
Dokument Herzoga rozpoczyna się na zamku w Gesualdo, włoskim miasteczku położonym ok. 70 km od Neapolu (w głąb lądu). To w tej rodowej siedzibie Carlo Gesualdo da Venosa (to miasteczko z kolei, słynne także jako miejsce urodzenia Horacego, znajduje się na pograniczu Bazylikaty z Apulią) spędził większość swego życia, tam też komponował swoje madrygały. Bo muzyka była pasją jego życia. Niestety nie dane mu było spokojnie się skupić na jej tworzeniu. Zadecydował jak zwykle przypadek (czy też fatum).  Jego starszy brat Lugi zginął na polowaniu. Po jego śmieci to na Carla spadła rola dziedzica rodu i obowiązek zadbania o jego przedłużenie. Trzeba było zacząć bywać na przyjęciach w Neapolu, no i stosownie się ożenić. Gesualdo nie był zachwycony tymi zmianami w swoim życiu. Zaaranżowano mu małżeństwo z Marią d’Avalos (dla której, mimo jej młodego wieku, miał być już trzecim mężem). Para nie okazała się zbyt dobrana charakterologicznie: on poświęcał żonie i dworowi minimum czasu, najchętniej siedział sam i komponował, ona - pełna temperamentu - rozpoczęła wkrótce romans z Fabrizio Carafą (notabene bratem swego pierwszego męża:P). Tragedia wisiała na włosku i w końcu pewnej nocy w Palazzo San Severo w Neapolu Gesualdo zamordował Marie i Fabrizio. Sąd go uniewinnił (wszak obrona honoru), udało się też uniknąć zemsty rodziny żony, ale Gesualdo zyskał etykietkę szalonego mordercy, która do dziś przesłania jego dokonania muzyczne. Jak można zobaczyć w dokumencie wciąż krążą legendy o tym, iż zamek jest 'opętany' (przez co prawie nikt nie chce tam pracować), krążącym po nim duchu Marii (tę rolę odgrywa w filmie słynna włoska pieśniarka Milva), a w lokalnym szpitalu psychiatrycznym twierdzą, iż mają przypadki pacjentów przekonanych iż są Gesualdo.

 

Madrygały - wyprzedzająca epokę muzyka Gesualdo

 
Tymczasem muzyka Gesualdo - której wiele możemy usłyszeć w dokumencie - zdecydowanie wyprzedzała epokę, w której powstała.  Wprawdzie madrygały (pisane zwykle właśnie na pięć głosów) były formą charakterystyczną dla renesansu, ale te komponowane przez Carla rozsadzały klasyczną ich formułę. Potomek rodu d'Avalos, do którego także dotarł Herzog, na sugestię, iż Carlo brzmi jak dwudziestowieczny kompozytor odpowiada wprawdzie skromnie, że aż tak to nie, ale dziewiętnastowieczny owszem. To chyba niemało jak na szesnastowiecznego wszak twórcę (Gesualdo zmarł w 1613 roku), czyż nie?  Klasę utworów księcia Venosy potwierdzają w filmie Herzoga również włoscy i angielscy muzykolodzy. I jak fakty z życia Gesualdo i stojące za nimi motywy można wciąż różnorodnie interpretować i trudno dotrzeć do 'jedynie słusznej' wersji w tej kwestii, tak prawdę niewątpliwie można znaleźć w jego pełnej skrajnych emocji muzyce. Być może ona najlepiej opisuje  skomplikowane wnętrze niebanalnego księcia. 


Dla italofanów dodatkową - poza włoskim bohaterem i realiami (wszystkimi ważnymi w życiu Gesualdo południowowłoskimi miejscami) - gratką  może być również fakt, iż w filmie zdecydowanie częściej słychać włoski niż angielski ;)
Mnie dzięki dokumentowi Herzoga postać Carlo Gesualdo zafrapowała na tyle, że nawet zaczęła mi się marzyć taka włoska wyprawa jego śladami: od Venosy, przez Gesualdo (gdzie w miejscowej kaplicy klasztoru kapucynów znajduje się jego jedyny portret) aż po Neapol.

Dokument można obejrzeć na YT (z ang. napisami)