Jeden z najwybitniejszych tenorów wszech czasów. Nazwisko, które znają wszyscy. Czy jednak oznacza to faktyczną wiedzę o Pavarottim jako artyście i człowieku? Niniejsze wspomnienia udowadniają, że niekoniecznie.
Po kim z rodziny otrzymał imię? Gdzie dokładnie we Włoszech się wychował i jak wspomina wojnę? Czym pasjonował się jako mały chłopiec? Na czym zarobił pierwsze dobre pieniądze? (w obu przypadkach nie chodzi o muzykę:D) Jaka opera utorowała mu drogę do kariery i dlaczego najpierw wystąpił w londyńskim Covent Garden i w Moskwie, a dopiero potem zadebiutował na deskach rodzimej La Scali? Jak pracuje nad swoim głosem (tu przy okazji możemy dowiedzieć się też, dlaczego niemowlę jest w stanie przepłakać całą noc i się nie zmęczyć:D) Co decyduje o tym, iż przyjmuje daną rolę operową? Dlaczego śpiewa z białą chusteczką? Gdzie jeździ na włoskie wakacje? Czego, mimo całego przywiązania do swego kraju, nie lubi we Włoszech? I można by tak mnożyć i mnożyć...
Młody Pavarotti z rodziną |
Napisana oryginalnie po angielsku "Historia.." ma interesującą konstrukcję, ponieważ wspomnienia samego Luciano są przeplatane wspomnieniami innych, bliskich mu osób - przyjaciół czy współpracowników. Ten przymusowy w sumie zabieg (Pavarotti w pewnym momencie uznał, iż książka pisana tylko z jego perspektywy będzie składać się prawie wyłącznie z negatywów na temat jego osoby:D) daje naprawdę ciekawy kontrapunkt. Faktycznie o ile np. z relacji Luciano można by wnioskować, że owszem śpiewać lubił, ale nigdy się do tego należycie nie przykładał, o tyle ze wspomnień jego nauczyciela śpiewu czy scenicznych partnerów wynika coś zupełnie innego ;) Co wyłania się natomiast bezsprzecznie z całości lektury to portret Pavarottiego jako niezwykle ciepłego i otwartego na ludzi człowieka. Zawsze znajdującego czas, aby porozmawiać czy pomóc (np młodym adeptom opery). Kochającego rodzinę, swoją 'małą ojczyznę', spokojne życie, biesiady w gronie najbliższych, no i oczywiście 'wino, kobiety i śpiew'. Jednym słowem tradycyjnego Włocha :D I tylko smutno, iż czytając o jego planach na spokojną emeryturę na wsi, w rodzinnych stronach (wspomnienia kończą się w początkach lat 90.), czytelnik już wie, że Luciano nie dane było zrealizować tego marzenia (tenor zmarł w wieku 71 lat na raka trzustki). A czytając jego wzmianki o Adui (wyłaniającej się z tego opisu nie tylko jako żona, ale i wspierająca przyjaciółka, i partner w interesach) trudno jednak zrozumieć, jak jakiś czas później mógł ją zostawić dla o 35 lat młodszej asystentki.
Luciano z Aduą |
Na końcu książki, w charakterze aneksu, znaleźć można również spis pierwszych ról Pavarottiego oraz jego koncertów. Z dzisiejszej perspektywy, gdy takie zestawienia bez problemu można znaleźć choćby na Wikipedii, wolałabym żeby zamiast tego znalazło się w niej więcej archiwalnych zdjęć (jest tylko jedna wkładka z kilkunastoma, czyli niewiele).
Niemniej książkę oczywiście polecam - wszystkim fanom Włoch, opery i nie tylko ;)
A na koniec mała wisienka na torcie. Cudowne archiwalne nagranie młodziutkiego Luciano śpiewającego arię Che gelida manina (to jedna z tych najważniejszych dla jego początków) właśnie we wspominanej na początku notki Moskwie:
Uroczy, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz