Po dłuższej przerwie (której powodów zresztą nie ukrywa, robiąc tu bardzo dobrą robotę w kwestii podejścia do problemów psychicznych) Ermal Meta powraca z prawdziwym przytupem!
Słuchając promującej jego nowy album piosenki Mediterraneo człowiek od razu przenosi się duszą w śródziemnomorskie klimaty i rejony, bowiem zarówno sama piosenka jak i towarzyszący jej klip idealnie oddają ową niezwykłą atmosferę tej części Europy. Ja od razu widzę siebie w trakcie mojej kolejnej śródziemnomorskiej wyprawy (a myślę tym razem o odwiedzeniu ojczyzny Ermala, znaczy Albanii).
Stąd też jej tłumaczenie :)
Chodźmy stąd
Morze może nas podźwignąć
Z tej melancholii, lęków które masz Do walizki włóż tylko słowa
Których i tak nie użyjesz
Zrozumiemy się dzięki spojrzeniom
Będziemy tęsknić
Za tą przyszłością, której jeszcze nie znamy
Że będzie jak sobie wyobrażałaś, dziewczynko
I postaramy się patrzeć dalej w przód Ukołysani przez Śródziemnomorze
(Śródziemnomorze)
Leccy niczym mewie pióra Jak sierpniowe chmury Jak włoska sobota (Śródziemnomorze) Leccy jak wieczorny upał Jak wypite przez mnie wino Wyglądasz przepięknie dziś wieczorem
(Śródziemnomorze)
Kochanie Wiatr który wieje nam mocno w twarz Uczy nas czekać
Niewiele rzeczy zachowujemy na zawsze Ale potem nie trwają długo
Życie to jeden wielki żart Może nawet nie istniejemy A ty nie przestajesz wpatrywać się w swoją dłoń Ale to nie tam leży twoje przeznaczenie
(Śródziemnomorze)
Leccy niczym mewie pióra Jak sierpniowe chmury Jak włoska sobota (Śródziemnomorze) Leccy jak wieczorny upał Jak wypite przez mnie wino Wyglądasz przepięknie dziś wieczorem
(Śródziemnomorze)
Leccy Leccy
(Śródziemnomorze)
Leccy niczym lot mewy
Między sierpniowymi chmurami
W tę włoską sobotę (Śródziemnomorze) Leccy jak mówiąc prawdę
Długi majowy weekend to więcej czasu na relaks. Np. na słuchanie włoskiej muzyki i oglądanie włoskiego kina;) Moja propozycja łączy jedno z drugim, bowiem postanowiłam zrobić przegląd piosenek filmowych jednego z moich ulubionych artystów, który to kocha i muzykę i kino. Zresztą Diodato, bo o nim mowa, ma nawet formalny papier na potwierdzenie swej filmowej pasji, bowiem skończył właśnie studia z zakresu kina, tv i nowych mediów :)
Stąd też kino było obecne w kręgu jego zainteresowań od zawsze, twierdzi, że pisząc wszystkie swe piosenki myśli o nich też w kategoriach optyki filmowej i bardzo chętnie tworzy zawsze utwory do filmów. Nie wyklucza też stanięcia w przyszłości przed kamerą jako aktor, choć na razie nie czuje się na to jeszcze gotowy (stad nie przyjął żadnej z pojawiających się już propozycji aktorskich)
Amore Che Vieni, Amore Che Vai (2013-'Anni Felici' di Daniele Luchetti)
Pierwszy filmowy utwór Diodato nie był jednak jego autorstwa, bowiem Amore che vieni, amore che vai to odświeżona wersja starego przeboju Fabrizio De Andre, którego to artystę Diodato darzy wielką estymą. Okazja współpracy na początku swej kariery z tak uznanym reżyserem jak Luchetti z pewnością też miała swoje znaczenie.
Che vita meravigliosa (2019 - La dea fortuna di Ferzan Özpetek)
Sześć lat później pozycja Diodato była już zupełnie inna, mimo tego wiele osób mówiło, że szkoda iż postanowił przeznaczyć Che vita meravigliosa na ścieżkę filmu Ozpeteka, bo miałby z tą piosenką większe szanse na festiwalu w Sanremo. Ostatecznie artysta nie tylko na tej decyzji nic nie stracił, ale rozbił wtedy bank podwójnie (2019 to był absolutnie jego rok!): Fai rumore przyniosło mu wygraną w Sanremo, a za Che vita.. dostał najważniejsze włoskie nagrody filmowe - Donatella i Nastro D'Argento:D
L'uomo dietro il campione (2021 - 'Il Divin Codino'di Letizia Lamartire)
Il Divin Codino to filmowa biografia Roberto Baggio - kultowego włoskiego piłkarza. Możliwość stworzenia piosenki do filmu o życiu Baggio było dla Diodato niepowtarzalnym przeżyciem, zwłaszcza że dzięki temu mógł też poznać osobiście swego idola, którego to podziwia od dziecka.
Se mi vuoi (2022 - 'Ginko all'attacco' di Manetti Bros)
Klip z Diabolik - Ginko all'attacco!, czyli sequelowej adaptacji kultowego włoskiego komiksu to chyba esencja filmowych ciągot Diodato:D Artysta, kojarzony głównie z autorskimi klimatycznymi utworami, jak się okazało potrafił świetnie wpisać się również w rozbuchane bondowskie klimaty. Ja po tym utworze wiem, że Diodato spisałby się świetnie także jako artysta śpiewający do faktycznego filmu Bonda.
La mia terra (2023 - 'Palazzina LAF' di Michele Riondino)
Miłość do swego rodzinnego miasta, czyli Taranto Diodato manifestował już przy okazji Fai Rumore, ale w piosence do opowiadającego o trudnej robotniczej karcie z historii tego miasta filmu Riondino (prywatnie swego przyjaciela), poszedł w tym jeszcze krok dalej. Taranto to jedno z tych nielicznych włoskich miast, które mnie nie urzekło, ale jak patrzę na kadry z tego klipu i słucham przejmujących słów piosenki to myślę sobie, że muszę dać mu jeszcze szansę. Bo nie można tak pięknie pokazywać miasta, które nie zasługiwałoby na uwagę.
Nowy Rok to zawsze także okazja do podsumowań starego, a ponieważ akurat tak wyszło, że zakończyłam ubiegły rok bardzo udanym mini setem włoskich filmów w kinie, postanowiłam zrobić listę najciekawszych tytułów z kina włoskiego 2023 roku. Zasadniczo przyjęłam jako cezurę datę produkcji (czyli premiery włoskiej), a ponieważ najczęściej kino włoskie trafia do nas dużo później przegląd został podzielone na tytuły, które można już u nas obejrzeć i na te, na które trzeba jeszcze poczekać
Już dostępne u nas (w kinach / na VOD)
La Stranezza / Osobliwości Sycylijskie
Daty premier: włoska = 10/2022, polska - 11/2023 (Aurora Films)
Przed chwilą napisałam, że przyjęłam jako cezurę datę premiery włoskiej, ale w świetle tego, że polska miała miejsce aż ponad rok później, a to chyba mój ulubiony włoski film ubiegłego roku, postanowiłam zrobić ten jeden mały wyjątek:P La stranezza to opowieść z gatunku twórczej wariacji na temat 'jak to się mogło stać', znaczy nie ma żadnych dowodów, że właśnie takie były okoliczności przezwyciężenia przez najsłynniejszego włoskiego dramaturga, Luigiego Pirandello, etapu twórczego kryzysu i stworzenia jednego ze swych najsłynniejszych dramatów, ale to w ogóle nie ma znaczenia. Liczy się efekt a ten jest znakomity, bowiem zarówno za sprawą scenariusza (słusznie nagrodzonego Donatellem), jak i brawurowej gry aktorskiej (z prawdziwym objawieniem w postaci duetu sycylijskich komików Ficarry i Picone w rolach prowadzących amatorską - czyli profesionisti dilettanti - trupę teatralną grabarzy) widz otrzymuje prawdziwą jazdę bez trzymanki. Bo teatr to życie a życie to teatr. A Sycylia sprzed stu lat równie fascynująca jak dziś.
Rapito / Porwany
Daty premier: włoska - 05/2023, polska - 11/2023 (Best Film)
Opowiedziana przez Marco Bellocchio w Rapito historia mało kogo pozostawi chyba obojętnym i myślę, że to największy sukces tego filmu. Przy czym (choć oparta na bardzo udokumentowanym konkretnym historycznym przypadku) trudno traktować ją tylko w kategoriach opowieści 'sprzed lat'. Owszem, dziś żaden papież nie odważyłby się już porwać dziecka wbrew woli jego niekatolickich rodziców, po to by wychowywać go 'w jedynie słusznej religii', ale same fundamenty i mechanizm działania kościoła katolickiego się aż tak przez te 150 lat nie zmieniły. Ochrzczenie nieświadomego niczego dziecka jest nadal niewymazywalnym sakramentem 'na zawsze' (niezależnie co postanowi potem w kwestii swej wiary jako dorosły już człowiek), idee niepodważalnych dogmatów i nawracania na najsłuszniejszą wiarę mają się jak najlepiej, a beatyfikacja papieża Piusa IX (postaci z pewnością mocno kontrowersyjnej, nawet jeśli nie byłby aż takim potworem, jak maluje go Bellocchio) miała miejsce całkiem niedawno (i dokonał jej JPII). Chciałabym takie twórcze rozliczenie z historią kościoła u nas.
Mixed by Erry
Daty premier: włoska - 03/2023, w Polsce na Netflixie
Na koniec tego, co już u nas dostępne mały film, który tylko przemknął przez włoskie kina, a do nas trafił od razu na VOD. Kto pamięta klimat lat 80., i odkrywanie wielu światowych artystów dzięki słuchaniu pirackich kaset audio za sprawą Mixed by Erry powróci z nostalgią do tych dawno minionych czasów. Kto nie - będzie mógł nadrobić ważną część wiedzy z historii popkultury (tak, nie zawsze wszystko było do posłuchania na wyciągnięcie ręki jak dziś i miało to swój niepowtarzalny urok). I jedni i drudzy będą mogli zanurzyć się natomiast w niepowtarzalnym klimacie Neapolu z tamtych lat.
Czekają na polską premierę
La chimera
Daty premier: włoska - 05/2023, polska - 01/2024 (Aurora Films)
Filmy Alice Rohrwacher zwykle rozpostarte są między sferą rzeczywistości i magii. Można chyba nazwać je współczesnymi baśniami. Nie inaczej zapowiada się i Chimera, opowieść o grupce złodziejaszków, których pomysł na biznes opiera się na rozkopywaniu starych etruskich grobów i handlu archeologicznymi znaleziskami. Że ponoć nad tym filmem powiewa duch Pasoliniego czy Felliniego też zachęca do seansu.
Il sol dell'avvenire / Lepsze jutro
Daty premier: włoska - 04/2023, polska - 03/2024 (Mayfly)
Nie jestem wielką fanką kina Nanniego Morettiego ale Il sol dell'avvenire poza dobrymi recenzjami ma także fabularny background kinowy (Nanni gra uznanego filmowca, który boryka się z nowym projektem, którym to jest.. cyrkowy film historyczny:D)oraz masę fantastycznej włoskiej muzyki w tle. Polski zwiastun jest niestety dość z nich wykastrowany (na rzecz podkreślania roli Stuhra), dlatego w notce oryginalny trailer włoski.
Io capitano
Daty premier: włoska - 09/2023, w polskich kinach - ??
Matteo Garrone to z kolei reżyser, z którym bardzo mi po drodze. Opowiada swoje historie w sposób realistyczny, ale zawsze przepuszczony też przed swoją wrażliwość, stąd mimo że - podobnie jakw przypadku Zielonej Granicy Holland - tematem jego najnowszego filmu są także migranci, spodziewam się, iż będzie to zupełnie inne kino. Często określa się Io Capitano 'współczesną Odyseją' i myślę, że to bardzo ciekawe podejście do tematu. Liczę że deszcz nagród i wyróżnień dla filmu (nagrody w Wenecji, nominacje do Europejskiej Nagrody Filmowej i do Złotego Globu, plus wciąż szansa na nominacje do Oscarów) sprawią, że 'Odyseję' Garrone będzie można oglądać też w polskich kinach.
C'e ancora domani
Daty premier:włoska - 10/2023, w polskich kinach - ??
Reżyserski debiut Paoli Cortellesi to największy włoski 'czarny koń' roku. Ten kameralny czarno-biały (akcja toczy się w latach 40., tuż po wojnie) film o 'brava donna di casa' zbiera zarówno powszechne zachwyty (nie przypominam sobie dawno tyle tego we włoskim necie o jakikolwiek rodzimej produkcji), jak i zarabia konkretne pieniądze (we Włoszech stał się już największym kasowym hitem roku przebijając w tamtejszym box office np. Barbie). Mam nadzieję, że to zachęci jakiegoś dystrybutora do zakupienia filmu do dystrybucji także w Polsce.
Presepe vivente, czyli żywa szopka to jeden z kluczowych symboli włoskiego Bożego Narodzenia. Trudno się też temu dziwić, skoro owa tradycja narodziła się właśnie we Włoszech, w 1223 roku, gdy to pierwszą szopkę pokazał mieszkańcom Greccio sam święty Franciszek z Asyżu. O ile w Polsce bożenarodzeniowe szopki, nawet jeśli z udziałem żywych postaci, są jednak zwykle dość statyczne, we Włoszech to cały spektakl z bogatą scenografią (nieraz buduje się wręcz całe mini-miasteczka odzwierciedlające realia Betlejem, także inscenizacja obejmuje znacznie więcej niż tylko szopę ze żłobkiem) i rzeszami aktorów (często odbywają się w niewielkich miejscowościach i występuje w nich większość jej mieszkańców). Wejście do takiego 'Betlejem' jest coraz częściej płatne (mnie się udało kilka lat temu wziąć udział w darmowej w apulijskiej Acquaviva delle Fonti i materiały z tejże presepe zdobią tę część notki), ale za to czeka nas dłuższy spacer w atmosferze sprawiającej, że faktycznie można się poczuć jak te ponad dwa tysiące lat temu.
Obszerną listę miasteczek (głównie włoskich ale nie tylko!) w których organizowane są presepi viventi znaleźć można na włoskiej Wikipedii.
Ja wymienię tutaj tylko kilka najciekawszych - bądź to ze względu na ich miejsce bądź rozmach (lub jedno i drugie:D)
Najsłynniejsze presepi viventi
Greccio (Lazio)
Nie mogłabym rozpocząć tego mini przeglądu od innego miejsca, skoro już napisałam, że to tu zaczęło się to to wszystko. Legenda głosi, że po podróży do Palestyny św. Franciszek chciał odtworzyć atmosferę narodzin Jezusa także w Italii, a położone na górzystym terenie wśród skał Greccio bardzo przypomniało mu Betlejem. Rozpoczęta 24 grudnia 1223 o północy tradycja kontynuowana jest do dziś.
Kiedy? Zwykle pomiędzy okolicami Immacolaty a Trzech Króli, czyli w wybranych datach od początku grudnia do początku stycznia (wsezonie 2023/24 będą to: 8, 24, 26, 28 i 30 grudnia oraz 5-7 stycznia). Dokładne info znaleźć można na oficjalnej stronie organizatora.
Pietrelcina (Campania)
W porównaniu z kilkusetletnią tradycją Greccio historia szopki z Pietrelciny może wydawać się mało imponująca, bowiem rozpoczęła się dopiero w 1987 roku. Jednak tu liczy się miejsce, bowiem Pietrelcina to miejsce narodzin Ojca Pio i okazja do urządzenia pierwszego presepe vivente w tej miejscowości stało się stulecie urodzin tego niezmiernie popularnego świętego. Jej sukces zachęcił organizatorów do kolejnych edycji, a popularność kolejnych szopek (organizowanych z coraz większym rozmachem) tylko rośnie.
Kiedy? Zwykle w ostatnim tygodniu grudnia, czyli między Natale a Nowym Rokiem (wsezonie 2023 będą to: 27, 28 i 29 grudnia). Wstęp jest płatny, kosztuje 3 euro, bilety nabyć można online na oficjalnej stronie organizatora.
Matera (Basilicata)
Św Franciszek uznał, że Greccio przypomina ziemię świętą, bo zapewne nie był w Materze:P Wiedzą to za to dobrze współcześni filmowcy, którzy z upodobaniem kręcą tu filmy biblijne (z Pasją Gibsona na czele). Tradycja presepe vivente nie jest długa (w tym roku będzie XIII edycja) ale lokalizacja i rozmach robią swoje - organizatorzy zapowiadają np. że edycja 2023. zatytułowana 'IL PRESEPE D’ITALIA: PANE E PACE', będzie obejmowała 4-kilometrową trasę (od sasso barisano do sasso caveoso) i weźmie w niej udział ponad 200 aktorów, w tym z trup teatralnych z całych Włoch!
Kiedy? Zwykle pomiędzy Immacolatą a Trzech Króli, w wybranych datach od początku grudnia do początku stycznia (wsezonie 2023 będą to: 8-10, 16-17, 29-30 grudnia oraz 5-6 stycznia). Wstęp jest płatny, kosztuje 11 euro (5 euro bilet ulgowy), dokładne info znaleźć można na oficjalnej stronie organizatora.
Custonaci (Sycylia)
Najsłynniejsza sycylijska presepe vivente wywodzi się z przedstawień z lat siedemdziesiątych odbywających się w pobliskim Sanktuarium Madonny z Custonaci.W trakcie jednego z nich aktorzy opuścili teren sanktuarium i udali się w kierunku Jaskini Mangiapane. Pomysł spodobał się i co roku dodawano do niego nowe elementy, by dojść do wydarzenia które, poza odtworzeniem narodzin Jezusa, jest także personifikacją szopki rolniczej, odzwierciedlając wiernie to tradycyjne sycylijskie rzemiosło na przestrzeni wieków.
Kiedy? Zwykle pod koniec grudnia i początkiem stycznia (wsezonie 2023/24 będą to: 25-28 grudnia oraz 5-7 stycznia). Wstęp jest biletowany.
Tricase (Apulia)
Także najsłynniejsza apulijska, odbywająca się na rozświetlonych tysiącami lampionów stokach Monte Orco, presepe vivente opiera się na odtworzeniu lokalnych, salentyńskich w tym przypadku, tradycji rzemieślnicznych.
Kiedy? Zwykle pod koniec grudnia i początkiem stycznia (wsezonie 2023/24 będą to: 25-26, 28 i 30 grudnia oraz 1, 3 i 5-6 stycznia). Wstęp darmowy, więcej info na oficjalnej stronie organizatora.
Dogliani (Piemont)
W piemockim Dogliani w presepe zaangażowanych jest zwykle ponad 300 osób, czyli prawie wszyscy mieszkańcy tej niewielkiej miejscowości W odróżnieniu od większości miejsc - wykorzystujących naturalne formy skalne - tłem szopki w Dogliani jest lokalny zamek.
Kiedy? Zwykle w okolicach samej Wigilii (wsezonie 2023 będzie to: 22 i 24 grudnia). Wstęp darmowy, więcej info na oficjalnej stronie organizatora.
Genga (Marche)
Jeśli presepe
w Greccio jest najstarsze to to w Gendze ma opinię największego we
Włoszech. Imponująca scenografia wykorzystuje m.in słynne krasowe
jaskinie Frasassi, w a spektaklach bierze udział ponad 300 artystów. Nestety w sezonie 2023 z powodu, jak głosi oficjalny komunikat, 'rosnących ograniczeń w planach bezpieczeństwa' presepe w Gendze nie będzie.
Zarówno we włoskich jak i w polskich mediach pełno newsów o śmierci legendarnego włoskiego piosenkarza, Toto Cutugno. Dominują tytuły typu 'zmarł twórca L"italiano'.
To nie tak, że nie lubię tej piosenki, mam do niej dużo sentymentu (jej tekst opisuje idealnie 'włoskiego ducha', zresztą z taką myślą, ku pokrzepieniu serc mieszkających za granicą rodaków napisał go Cutugno). Po prostu nie należę do odbiorców spod znaku inżyniera Mamonia, którym 'podoba się tylko to, co jest już znają'. Dużo więcej frajdy sprawia mi zawsze odkrywanie nieznanego i tak było też w przypadku Toto. Najbardziej zafascynowało mnie odkrycie faktu, za iloma uznanymi przebojami tak naprawdę stoi właśnie on - ale mało kto o tym wie, bo napisał je dla innych artystów (zresztą samo L'italiano zostało napisane z myślą o kimś innym, o czym więcej za chwilę). I o tym właśnie będzie ta notka :)
L'Ete Indien / Et Si Tu N'Existais Pas (1975) - dla Joe Dassina
Wszystko zaczęło się od napisanej dla swojego ówczesnego bandu Africi. Francuska wersja tej piosenki, zatytułowana L'Ete Indien, trafiła do Dassinai stała się hitem we Francji. Et Si Tu N'Existais Pas zostało już napisane przezToto specjalnie dla francuskiego piosenkarza.Czy Joe Dassin zawdzięcza więcej Cutugno czy Toto Dassinowi? Trudno chyba powiedzieć. Z jednej strony to właśnie Cutugno skomponował największe przeboje Dassina, z drugiej - sukces tych piosenek bardzo pomógł początkującemu wtedy włoskiemu artyście przebić się na rynku francuskim i zdobyć kolejne zlecenia na piosenki dla innych (a byli wśród nich m.in Johnny Hallyday, Mireille Matthieu czy Dalida).
Soli (1979) / Il Tempo Se Ne Va (1980) - dla Adriano Celentano
Sporo piosenek Toto napisał także dla innych włoskich piosenkarzy. Najwięcej dla Adriano Celentano. Panowie się bardzo przyjaźnili, więc ta współpraca kompozytorska była niejako naturalna. Także 'L"italiano' zostało napisane przez Cutugno z myślą o Celentano! Ten jednak nie chciał śpiewać tej piosenki (powiedział podobno, że taka 'deklaracja włoskości' byłaby bez sensu) i to dlatego ostatecznie Toto zaśpiewał ją sam:D Kilkanaście innych kompozycji Toto, z takimi hiciorami jak Soli i Il Tempo Se Ne Va na czele znamy jednak z wykonań Celentano, niekoniecznie będąc świadomi, że stoi za nim Cutugno.
W nagraniu poniżej - oprócz tego, że śpiewa fragment Il Tempo Se Ne Va - Toto opowiada, jak powstał pomysł na ten utwór. Będąc z wizytą w domu Celentano zobaczył w pewnym momencie schodząca po schodach z koleżankami dorastającą córkę Adriano. Znał ją od dziecka, ale teraz była ubrana w rzeczy swojej mamy i umalowana- i spojrzał na nią inaczej: 'patrz Adriano, twoja córka nie jest już dzieckiem'. Na co Adriano odparł:' 'tak, tempo passa (czas leci'). Po powrocie do domu Toto przelał to te wszystkie emocje w piosenkę.
Insieme (1990) - piosenka dla UE
Na koniec piosenka, której Cutugno nie napisał z myślą o jakimś innym artyście ale o instytucji. Zjednoczonej Europie. Włoską przepustką do udziału w Eurowizji jest zwykle wygranie festiwalu w Sanremo. W trakcie swojej długiej kariery Toto Cutugno aż 15 razy brał udział w tym festiwalu, wygrał go jednak tylko raz - w 1980 roku piosenką Solo Noi. Aż sześć razy zajął drugie miejsce. A L'italiano zajęło w Sanremo w ogóle dopiero 5 miejsce!. Był jednak okres, gdy to Włosi bądź w ogóle nie wysyłali swojego reprezentanta na Eurowizję, bądź nie był nim zwycięzca Sanremo. W ten sposób w 1990 roku włoskim reprezentantem na tymże festiwalu został właśnie Toto Cutugno. Z piosenką opowiadającą o pięknie wspólnoty europejskiej (tytułowe insieme, czyli razem odnosi się bowiem nie do np. relacji damsko-męskich, a donna sense frontiere to nie jakaś łatwa panienka tylko Europa bez granic). I owym 'europejskim hymnem'Cutugno wygrał Eurowizję! (było to drugie w historii zwycięstwo Włoch na tym festiwalu a kolejnym był dopiero niedawny tryumf Måneskin).
Zwiedzać Włochy można na różne sposoby. Najpierw zwykle skupiamy się na najbardziej znanych miastach czy regionach. Gdy przejdziemy już do głębszej eksploracji można pokusić się o jakieś mniej oczywiste klucze. Dla mnie, namiętnej kinomaniaczki, jednym z nich jest z pewnością wędrówka tropami filmowymi. W ten sposób stworzyłam sobie listę najciekawszych włoskich muzeów filmowych. I pomyślałam, że mogę się nią podzielić.
Kolejność ich prezentacji będzie kolejnością chronologiczną samej historii kina. Zaczniemy zatem od tego, co w ogóle doprowadziło do powstania 'dziesiątej muzy'.
Padwa: Museo del Precinema
Jak wskazuje już sama nazwa to w zasadzie muzeum form przedkinowych - czyli "ruchomych obrazów". Szczególnie imponująca jest tu kolekcja różnych latarni magicznych (laterna magica) - prostych projektorów, za pomocą których to w XVIII i XIX wieku wyświetlano na ścianie czarno-białe lub kolorowe, dające efekt ruchu, przezrocza. Przeurocze klimatyczne miejsce, gdzie można poczuć się jak dziecko w krainie baśni. Vivamente consigliato!
Adres: Palazzo Angeli, Prato della Valle 1/A, Padova
Jako że to Turyn był pierwszą stolicą włoskiego przemysłu filmowego i to tutaj rodziły się pierwsze, jeszcze wówczas nieme, włoskie produkcje filmowe, to właśnie tutaj znaleźć można muzeum dokumentujące rozwój kina włoskiego od samego początku aż do dziś. Zajdziemy tu zatem zarówno sale poświęcone rozwojowi "ruchomych obrazów", obszerną część poświęconą włoskiemu kinu niememu (ze słynnym Molochem z 'Cabiri'), rozwojowi poszczególnych gatunków filmowych oraz masę artefaktów i plakatów z nowszych filmów. Więcej o Museo Nazionale del Cinema pisałam tutaj.
Adres: Via Montebello 20, Torino
Godziny otwarcia i ceny biletów:codziennie (oprócz wtorków) 9-19; bilety: 10-12 euro (samo muzeum, w pakiecie z wjazdem windą na kopułę budynku Mole Antonelliana drożej)
Rzym: Cinecittà
Legendarne, zbudowane w latach 30. na zlecenie Mussoliniego, włoskie studio filmowe. Swoje filmy kręcili tu w zasadzie wszyscy: Fellini (pamięci mistrza poświęcona jest specjalna sala w Studiu nr 5), Visconti, Pasolini i wielu innych uznanych twórców kina, nie tylko włoskiego (w końcu nie darmo nazywane było też 'Hollywoodem nad Tybrem' - powstały tu m.in. Ben-Hur, Kleopatra, Qvo Vadis i wiele innych hollywoodzkich kostiumowych superprodukcji). Każdy znajdzie tu coś dla siebie: wielbiciele spaghetti westernów ślady produkcji Sergio Leone, szekspiromaniacy - kostiumy z adaptacji Franco Zeffirellego, a wielbiciele kina gangsterskiego - zachowany plan Gangów Nowego Jorku). Więcej o moich wrażeniach z wizyty w tej świątyni sztuki pisałam tutaj.
Adres: Via Tuscolana 1055, Roma (Metro A, przystanek Cinecittà)
Godziny otwarcia i ceny biletów: codziennie (oprócz wtorków) 10-18; bilety: 7-10 euro (w weekendy zwiedzanie w pakiecie z oprowadzaniem po zachowanych planach filmowych - 15 euro)
Castellanetta (Apulia): Museo Rodolfo Valentino
Bo jeden z najsłynniejszych amantów kina, jeszcze tego niemego, był Włochem. Zanim podbił Hollywood wychowywał się w apulijskiej Castellanecie (to tuż koło Taranto). Niewielkie, znajdujące się w średniowiecznym budynku dawnego opactwa, muzeum Valentino dokumentuje zatem nie tylko jego dorobek artystyczny, ale także spędzone tutaj dzieciństwo: zobaczyć tu można m.in. zdjęcia bliskich i małego Rudiego, pamiątki szkolne i osobiste czy odtworzona sypialnię jego rodziców (ojciec Rudiego pochodził z niedalekiej Martiny Franki, matka była Francuzką). Wizyta w tym muzeum to fascynująca podróż w świat dawnego kina, o której więcej pisałam tu.
Adres: Via Vittorio Emanuele 119, Castellaneta (Ta)
Godziny otwarcia i ceny biletów: wtorek-sobota 10-12.30 i 17-20.30 (poza sezonem wakacyjnym bez wtorku i 16-19.30); bilet 3 euro
Rimini: Museo Fellini
O związku Valentino z Castellanettą może wiedzieć mało kto, o tym że Fellini pochodził z Rimini i jak ważne było dla niego jego miasto rodzinne wie chyba każdy, kto zetknął się w twórczością Federico. Nic zatem dziwnego, że to to tu znaleźć można poświęcone mu muzeum. Otwarty całkiem niedawno, bo w 2021 roku, obiekt mieści się w renesansowym zamku, którego sceneria idealnie podkreśla walory niezwykłej twórczości Mistrza. Muzeum jest też nowocześnie interaktywne umożliwiając pełne, wielowymiarowe zanurzenie się w wykreowanym przez Felliniego świecie (większość stanowią ekspozycje filmowe, ale są też ślady jego twórczości literackiej, reklamowej czy rysowniczej). Altamente racommandato!
Prawo, jak wiele innych prestiżowych profesji, przez wieki było zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn.
Już za tydzień, 15 lutego, na Netflixa wjeżdża nowy włoski serial o Lidii Poët - pierwszej Włoszce, która dobiła się prawa wykonywania tego zawodu w praktyce.
Lidia Poët - pierwsza włoska adwokatka
Urodziła się w 1855 roku w piemonckim Traverse. Najpierw kształciła się na nauczycielkę, ale potem poszła na prawo i ukończyła je na Uniwersytecie w Turynie w 1881 roku (pisząc pracę dyplomową o sytuacji kobiet i prawach wyborczych dla nich). Przez kolejne dwa lata asystowała w biurze adwokackim (uczestnicząc także w posiedzeniach trybunałów sądowych) po czym zdała teoretyczny i praktyczny egzamin zawodowy i w1883 roku została wpisana na włoską listę adwokatów (Albo degli Avvocati). Wydawać się mogło, że prawnicza kariera stoi przed nią otworem. Niestety włoska prokuratura miała inne zdanie - procuratore generale nie był w stanie przełknąć kobiety w tym zawodzie i zaskarżył decyzję Izby Adwokackiej do Sądu Apelacyjnego (Corte di Appello) w Turynie argumentując, że "prawo i porządek publiczny zabrania kobietom wstępowania do milizia togata". Niestety Sąd Apelacyjny przychylił się do tego rozumowania uznając wpis Lidii na adwokacką listę za nieważny. Lidia odwołała się jeszcze do Sądu Kasacyjnego (Corte di Cassazione), ale ów także potwierdził to samo: kobieta nie może zostać czynnym prawnikiem.
Casus Lidii Poët wywołał żywą debatę publiczną w Italii. Sprawą zajęło się wiele poczytnych mediów i zdecydowana większość z nich opowiedziała się po jej stronie. Centralnym pytaniem debaty była tu kwestia lingwistyczna (czy konstrukcja wszelkich regulacji prawnych z użyciem rodzaju męskiego - czyli avvocato itp - oznaczać ma, że odnoszą się one tylko do mężczyzn) oraz aspekt 'porządku społecznego' (czyli czy mąż ponosi odpowiedzialność za prawniczą praktykę żony - mówimy tu bowiem o czasach, w których to obowiązywało tzw. l’autorizzazione maritale, tj. brak możliwości wykonania przez kobietę jakiejkolwiek czynności finansowo-prawnej bez wiedzy i zgody małżonka).
Sama Lidia nie poddała się. Pracowała w kancelarii prawniczej swojego brata Enrica (zajmując się głównie sprawami praw mniejszości i kobiet), jednocześnie angażując się w działalność organizacji feministycznych i kontynuując walkę o odzyskanie swego tytułu zawodowego. Udało jej się to dopiero w 1919 roku, gdy to w życie weszło tzw. legge Sacchi (nazwa pochodzi od nazwiska posła, który zgłosił formalnie tę ustawę). Punkt 7 owej ustawy dopuścił bowiem wreszcie oficjalnie kobiety do sprawowania większości stanowisk publicznych ("kobiety są dopuszczone, na równych prawach z mężczyznami, do wykonywania wszystkich zawodów i zajmowania wszystkich stanowisk publicznych, z wyjątkiem tych, które nie są wyraźnie dopuszczone przez ustawę, wiążą się z władzą sądowniczą lub wykonywaniem praw i władzy politycznej lub odnoszących się do obronności wojskowej państwa").
65-letnia Lidia mogła zatem w końcu zacząć oficjalnie współdzielić kancelarię adwokacką ze swoim bratem stając się w ten sposób pierwszą praktykującą adwokatką w Italii. W 1922 roku została przewodniczącą komitetu na rzecz praw wyborczych dla kobiet (Włoszki uzyskały prawo do głosowania dużo później od Polek - w 1944 roku). Zmarła w 1949 roku w pięknym wieku 93 lat :)
Prawo Lidi Poët - serial Netflixa
W serialu Netflixa w rolę Lidii wcieli sie Matilde De Angelis, aktorka którą polscy widzowie mogą kojarzyć z serialu HBO Undoing (Od nowa), netflixowych seansów takich filmów jak Wyspa Róży czy Dzieci Zecchino D'Oro, a ci którzy jeszcze bywają też w kinie z niedawnego Księgarnia w Paryżu (Il materiale emotivo). W postać Enrico, wspierającego brata Lidii, wcieli się Pier Luigi Pasino, natomiast znany choćby z roli Pasquale w L'Amica Geniale Eduardo Scarpetta zagra lewicującego dziennikarza. Serial będzie miał 6 odcinków po 50' każdy. Non vedo l'ora!
Na deser zaś jeszcze jeden wygrzebany smakołyk. Otóż okazuje się, że Lidia miała swoją renesansową poprzedniczkę! Urodzoną i osiadłą w Trani Giustinę Roccę określa się bowiem mianem pierwszej prawniczki na świecie, a jej postać miała ponoć zainspirować Szekspira do stworzenia charakteru Porcji w Kupcu Weneckim.
Giustina pracowała w sądzie w Trani i specjalizowała się w rozwiązywaniu kwestii dyplomatycznych pomiędzy Wenecją a będącym wówczas pod wenecką jurysdykcją Trani. Opisy prowadzonych przez nią prestiżowych spraw można znaleźć w dziele Cesare Lambertiniego z 1533 roku Tractatus de iure patronatus. Zarówno w Trani jak i w Bari można znaleźć ulicę Giustiny Rocci, od jej nazwiska pochodzi też nazwa najwyższej z wież Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.