poniedziałek, 22 marca 2021

Tłumaczenie: Ermal Meta "Stelle cadenti"

W przerwie przed kolejnym zestawem apulijskich muzyków kolejne tłumaczenie piosenki. Tym razem bardzo świeżutki utwór artysty, który też jest z Apulii, choć jest ona jego drugą ojczyzną. 

Tuż po udziale w festiwalu w Sanremo Ermal wydał swoją kolejną płytę. I o ile jego festiwalowa propozycja Un milione di cose da dirti, chociaż o mało co nie wygrała festiwalu, nie wzbudziła u mnie spodziewanego entuzjazmu, tak ten utwór zachwycił mnie już od pierwszego przesłuchania Tribu Urbana. Mam nadzieję, że doczeka się zostania singlem (i jakiegoś ładnego klipu)*. Pomimo dużej melodyjności to nie jest w sumie tekstowo wesoła piosenka i właśnie dlatego chciałam przetłumaczyć ją na polski. Zawsze zachwycało mnie, że Włosi potrafią pisać w takiej 'bujającej się' formule także o rozstaniach (bo u nas to się zwykle cierpi smętnie...)

 


Muszę rzucić palenie, rzucałem je już setki razy,
I po prostu na ciebie patrzeć, tak intensywnie wgapiać się.
Mówisz, że to mi szkodzi, ale wcale o to nie dbasz,
Taka jest prawda.
Muszę przestać mówić, za dużo wypiłem,
Ale wszyscy jesteśmy trochę pijani  - czymś lub kimś,
Ale tak, zostawmy to.
Prawda to prezent, którego nikt nie chce.
 
Powiedz mi, że ci na mnie zależy
Nawet, jeśli w to nie wierzysz

Powiedz mi, że ci na mnie zależy
 Tak długo, jak będę na nogach.
Powiedz mi, że chcesz odejść,

Pożycz mi trochę wspomnień.
Powiedz mi, że ci na mnie zależy,
 Zawsze bardziej niż na kimkolwiek innym
 Nie jesteśmy spadającymi gwiazdami.
 
Gdybyśmy mogli zacząć całą historię od tyłu,
Wtedy pod koniec moglibyśmy przeżyć początek,
Nie ten cholerny ból.
A ty mówisz, że to nic takiego i że to minie.
 
Powiedz mi, że ci na mnie zależy
Nawet, jeśli w to nie wierzysz

Powiedz mi, że ci na mnie zależy
 Tak długo, jak będę na nogach.
Powiedz mi, że chcesz odejść,

Pożycz mi trochę wspomnień.
Powiedz mi, że ci na mnie zależy,
 Zawsze bardziej niż na kimkolwiek innym
 Nie jesteśmy spadającymi gwiazdami.
 
Chciałbym śpiewać,
Siedzieć do późna,
A gdy wtedy poczuję się samotny,
Budzić wszystkich,
Słyszeć twój śmiech
ze mnie mówiącego, tak jakbym był Bogiem,
A to tylko ja, tylko ja.
 
Powiedz mi, że ci na mnie zależy
Nawet, jeśli w to nie wierzysz

Powiedz mi, że ci na mnie zależy
 Tak długo, jak będę na nogach.
I przed odejściem
Weź sobie moje wspomnienia,
Że mi na tobie zależy
Zawsze bardziej niż na kimkolwiek innym
Nie jesteśmy spadającymi gwiazdami.
 
Ale tak, zostawmy to.
Żegnaj.
 

*spełniło się, dlatego też podmieniłam video na to właśnie klipowe <3

niedziela, 7 marca 2021

Donne marinaie, czyli kobiety we włoskiej marynarce

Dzień kobiet za pasem, dobry zatem moment, żeby przyjrzeć się kobietom, które przełamują bariery tego, co 'kobietom wypada'. Np. zaciągając się do marina militare, czyli do marynarki wojennej :) 
 
 

 

Pierwsze Włoszki w mundurach


Jakkolwiek kobiety brały czynny udział w różnych konfliktach zbrojnych od zawsze, trzeba było dopiero wydarzeń rangi wojen światowych (czytaj: masy ofiar żołnierzy płci męskiej), żeby zaczęły być postrzegane jako naprawdę wartościowa siła zbrojna. Pierwsze oficjalne żeńskie oddziały wojskowe - Corpo Volontario Femminile vel Servizio Ausiliario Femminile (SAF) a na południu Corpo di Assistenza Femminile (CAF) - zostały powołane we Włoszech w 1944 roku, czyli pod koniec II wojny światowej. Służące w nich panie miały rangę podporuczniczek. Stosowny dekret ministerialny przewidywał jednak istnienie owych oddziałów tylko na okres wojny i zaraz po zakończeniu działań zbrojnych zostały one rozwiązane. 

Wenecja, 11.1944 r.  - Contessa Piera Gatteschi-Fondelli, komendantka SAF. 

Prawie 15 lat później, w grudniu 1959 roku powołano Corpo di Polizia Femminile, czyli specjalny kobiecy oddział policji. Włączono do niego także byłe członkinie istniejącego do 1954 roku w amerykańskiej strefie Wolnego Miasta Triest Corpo di Polizia Femminile di Trieste. Korpus kobiecy rozpoczął swą oficjalną działalność w 1961 roku, a jego rola była ograniczona w zasadzie do zadań, których nie bardzo wypadało powierzyć mężczyznom, czyli związanymi głównie z ochroną kobiet i dzieci (np. przeszukiwanie kobiet, uczestniczenie w przesłuchaniach nieletnich itp). Policjantki miały rangę ispettrice (czyli inspektorki) albo asystentki. Jednostkę rozwiązano w 1981 roku, a panie wcielono do normalnych oddziałów policji.
 
Plakat na dwudziestolecie kobiet we włoskiej armii.

Oficjalna możliwość przyjęcia kobiet do włoskiej armii została wprowadzona ustawowo dopiero w październiku 1999 roku. Włochy były ostatnim krajem NATO, który pozwolił kobietom służyć w wojsku. Pierwsze formalne przyjęcia kobiet do armii miały miejsce w 2000 roku. Dziś panie obecne są we wszystkich rodzajach włoskich sił zbrojnych. Ale próbowały walczyć o przyjęcie do nich także wcześniej.
 
 

Diadora Bussani - pierwsza, która próbowała się dostać do Accademia Navale

Był rok 1981. 19-letnia wówczas mieszkanka Triestu Diadora Bussani  kończyła właśnie insituto nautico, czyli szkołę morską. Już to wydawało się sporym osiągnięciem dla dziewczyny w tamtych czasach, ale jej marzyło się więcej. Chciała wstąpić do Accademia Navale di Livorno, czyli do Akademii Marynarki Wojennej, i zostać komendantką korwety czy innej morskiej jednostki. Jej ojciec, sam mundurowy (choć 'tylko' straży miejskiej) wspierał córkę w jej marzeniach. Był jednak rok 1981, zatem podanie Diadory zostało odrzucone. Dziewczyna jednak nie poddała się tak łatwo. Złożyła apelację do sądu. I regionalny sąd administracyjny we Florencji uznał jej racje nakazując akademii przyjąć Diadorę. Formalnie ustawa z 1963 roku zezwoliła  na przyjmowanie kobiet na stanowiska publiczne (w tym do armii) bez żadnych limitów. Niestety zabrakło koniecznych przepisów wykonawczych. Ostatecznie Rada Państwa uchyliła zatem regionalny wyrok powołując się na... "biologiczne różnice pomiędzy męskim a kobiecym ciałem". W praktyce po prostu przyjęcie kobiety na wojskową uczelnię nie mieściło się wówczas w głowach oficjeli. Była jeszcze możliwość kolejnego odwołania, do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (gdzie był już wówczas podobny wygrany precedens z Holandii), ale rodzinie Diadory zabrakło pieniędzy na kontynuowanie walki. Jej sprawa stała się jednak na tyle głośna, że rok później symbolicznie przyjęła ją... amerykańska marynarka wojenna. Zamiast dowodzić statkiem uczy dziś jednak biologii morskiej.

 

Catia Pellegrino - pierwsza komendantka okrętu wojskowego

 

Augusta, 2013 r. - la tenente di vascello Catia Pellegrino obejmuje dowództwo 'Libry'

To, co nie udało się Diadorze, osiągnęła w 2013 roku 37-letnia poruczniczka Catia Pellegrino zostając pierwszą w historii dowódczynią statku marynarki wojennej. Pochodząca z Copertino (czyli z Salento) dziewczyna ukończyła Accademię Navale w 2005 roku (oraz dodatkowo politologię na Uniwersytecie we Florencji). Objęcie dowództwa na patrolowym statku 'Libra" poprzedziły oczywiście lata praktyki na różnych okrętach, także udział w międzynarodowych operacjach (jak antypirackie 'Ocean Shield' czy też "Libia Emergency') oraz masa specjalistycznych szkoleń. Z próbką zawodowych doświadczeń pierwszej włoskiej komendantki statku można zapoznać się czytając wydaną w formie książki relację z jej udziału w migranckiej operacji "Mare Nostrum"-  "La scelta di Catia". Te wydarzenia można także zobaczyć w wyprodukowanej przez Rai, we współpracy z Marina Militare, dokumentalnej mini serii.



Kobiety w marynarce wojennej - trochę statystyk

Wg danych z opublikowanego w 2003 roku międzynarodowego raportu Women seafarers. Global employment policies and practices we włoskiej marynarce wojennej było trochę poniżej 2 tysięcy kobiet,  czyli ok. 1,2 % ogólnej liczby marina militare. Ale w 2017 roku już 5,7%.  Czy to dużo czy mało? Zależy. Owszem, np. w niektórych krajach skandynawskich kobiet w marynarce jest dużo więcej. Ale tam tradycje obecności kobiet w siłach zbrojnych są też dużo dłuższe, a we Włoszech nawet już po dopuszczeniu pań do służby w 1999 roku przez jakiś czas istniały maksymalne limity ich przyjęć (i za więcej niż 20% były np kary). Aktualnie natomiast ponad 50% podań składanych do Accademii Navale pochodzi od dziewczyn. 

Obecna polityka włoskich sił zbrojnych przewiduje wciąż niezatrudnianie kobiet min. w jednostkach szturmowych czy na okrętach podwodnych. Nie ma natomiast ograniczeń w kwestii ilości personelu płci żeńskiej na zagranicznych misjach, ani co do perspektyw awansu zawodowego - to że obecnie najwyższy stopień kobiety to porucznik wynika wyłącznie z okresu, jaki upłynął od zezwolenia paniom na wstępowanie do sił zbrojnych. Są zatem nadzieje, że doczekamy i admirałek:)   Może to nastąpić szybciej niż oficjalne użycie feminatywów wobec mundurowych pań (tak, oficjalnie komendantka to wciąż il comandante, a nie la comandante, o żeńskim sufiksie w ogóle nie wspominając...)

Spezia, 2019 r. -  la tenente di vascello Erika Buttaro obejmuje dowództwo nad niszczycielem min 'Vieste'

Końcowym powiewem optymistycznych zmian w armii natomiast niech będzie pierwszy cywilny ślub dwóch donne marinaio (jedna z nich jest komendantką statku), który to odbył się w 2019 roku w La Spezii. Przy pełnej galowej oprawie ze strony kolegów z pracy i z życzeniami od ówczesnej ministry obrony.
 
La maresciallo Rosa Maria e la tenente di vascello Lorella


Zasadniczą inspiracją do powstania tej notki był ten artykuł: https://www.nauticareport.it/dettnews/le_professioni_del_mare/donne_marinaio-4134-4409/