Pomysł wycieczki na ten, należący formalnie do prowincji Foggia, archipelag wysp poddano mi na kursie angielskiego i jakże cudowna to była idea. Na 'trzęsące się wyspy' (tak brzmi dokładnie tłumaczenie włoskiej nazwy i chodzi oczywiście o tendencje do trzęsień ziemi) dopłynąć można promem z nadbrzeżnych portów półwyspu Gargano (np. Vieste, Peschici czy Rodi Garganico), ja jednak - ze względów logistycznych (jechałyśmy prosto z lotniska w Pescarze) - wybrałam podróż ze znajdującego się już poza Gargano (i już w regionie Molise, a nie w Apulii) Termoli.
Czego nie byłam świadoma (a teraz już wiem) to, iż w zależności od miejsca wypłynięcia i przewoźnika, prom może dopływać do jednej z dwóch najważniejszych (i zamieszkałych - pozostałe trzy są malutkie i bezludne) wysepek, czyli albo do San Nicola (które jest centrum administracyjnym i gdzie jest więcej ciekawych rzeczy do zobaczenia - z zabytkowym opactwem na czele) albo do San Domino (gdzie znajdują się głównie obiekty wypoczynkowe, a turystycznie najlepiej ją oglądać z wody, bo słynie przede wszystkim z bajecznych nadbrzeżnych skał. Najlepiej zatem po dopłynięciu na miejsce promem (ponad godzina) zapakować się od razu do drugiej łódki, która obwiezie wokół całego archipelagu (wjeżdżając też do np. grot). I wtedy poziom WOW rośnie!
A potem można sobie pochodzić po wyspie San Nicola, powspinać się na zamek i pooglądać kolejne niesamowite widoki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz