W efekcie mojej kilkumiesięcznej przygody z Disney+, a w kontekście faktu, jak trudne jest wyszukiwanie na tej platformie (nie da się np tego zrobić po kraju produkcji), zestawienie włoskich produkcji, które udało mi się tam obejrzeć. Nie ma tego za dużo, ale parę ciekawych tytułów dało się wyłuskać. Tytuły filmowe to przeważnie bardziej lub mniej fabularyzowane biografie różnych ciekawych włoskich postaci (czyli szansa na lepsze poznanie włoskiej rzeczywistości i kultury), seriale to produkcje własne Disneya.
Carla (2021)
Nie wiem, czy dobrze świadczy o mojej wloskofilności fakt, że nie słyszałam wcześniej o bohaterce tego filmu, słynnej włoskiej primadonnie Carli Fracci. Fakt, nie interesuję się specjalnie baletem ale choćby Rudolfa Nurjejeva - który to także pojawia się w tym filmie - jednak znałam, Ale może i dlatego, jak włoscy krytycy kręcili nosem narzekając na zbytnią powierzchowność tego dokumentu, tak z perspektywy mojej ignorancji było to świetne zapoznanie z postacią tej niebanalnej - niby kruchej i delikatnej a jednak jakże charakternej - kobiety, której determinacja wciąż łamała różne bariery. A przy tym cóż to za cudowne zanurzenie zarówno w klimacie powojennych Włoch (wtedy Carla rozpoczyna lekcje baletu), jak i atmosferze ówczesnej La Scali, tej wyjątkowej sceny na której brylowali wtedy m.in Visconti (przyszły mąż Fracci był jego asystentem) czy Maria Callas. I bardzo urzekło mnie porównanie tańca Fracci do sunącej po jeziorze ważki.
Io ci sono (2016)
Lea (2015)
I kolejna mroczna karta włoskiej rzeczywistości, ofiarami której stają się często kobiety, czyli włoska mafia. Tu konkretnie kalabryjska czyli 'Ndrangheta. Bohaterka wyrasta w mafijnej rodzinie i wiąże się też z mafiozem, jednak gdy rodzi się córka Lea chce dla niej innego życia. Decyduje się na współpracę z policją i zostanie świadkiem koronnym. Czy jednak można bezkarnie 'zdradzić' mafię? No właśnie nie bardzo... Bardziej niż pesymistycznym obrazem bezsilności film jest jednak hołdem dla kobiecej odwagi i niezłomności, pomimo wszystko.
Il Santo Nero (2012)
Dokument sprzed ponad dekady, który okazuje się zaskakująco aktualny, również w obecnej polskiej rzeczywistości. Dwóch młodych, uciekających przed prześladowaniami kongijskiej dyktatury, afrykańskich uchodźców przybywa na wybrzeże Sycylii. Ich niełatwe funkcjonowanie we włoskiej, niezbyt przyjaznej migrantom rzeczywistości zostaje zestawione z... uroczystymi obchodami słynnej festy ku czci San Calogero - czarnoskórego, pochodzącego z Afryki, świętego. Czyli kogoś dokładnie jak oni. Paradoks? Ano właśnie. Podobnie jak w dzisiejszej 'katolickiej' (czyli opartej na kulcie bynajmniej nie białego migranta) Polsce.
Figli del Destino (2019)

La Stoccata Vincentę (2023)
W odróżnieniu od biografii Carli biopic poświęcony włoskiemu mistrzowi świata w szermierce, Paolo Pizzo jakoś mnie nie urzekł. I chyba nie chodziło tylko o to, że szermierka interesuje mnie jeszcze mniej niż balet... Tu jednak widziałam za dużo klisz (a może raczej bardziej przeszkadzających mi klisz?)
Seriale:
Raffa (2023)
3-odcinkowy dokument o Raffaelli Carze, czyli włoskiej ikonie piosenki, telewizji, stylu, LGBT+, jednym słowem personnaggio. Więcej o tym dokumencie pisałam tu.
I Leoni di Sicilia (2023)
W dużej mierze z myślą o możliwości obejrzenia tej serialowej adaptacji popularnej także w Polsce powieści Stefanii Auci zdecydowałam się na subskrypcję Disneya. Książki dotąd wciąż nie przeczytałam, więc nie wiem do końca, na ile to kwestia samej fabuły, a na ile sposobu jej adaptacji, ale muszę stwierdzić, że ta sycylijska historia rodziny Florio wciągnęła mnie mniej, niż się spodziewałam. Pomijając już bardzo - mimo całej świadomości czasu akcji serialu - irytujący obraz kobiet całość rozkręca się moim zdaniem dość wolno, a najciekawiej robi się, gdy ów pierwszy sezon się już urywa...
Le Fate Ignoranti (2023)
Ozpetkowy spin-off wcześniejszego filmu o tym samym tytule (wyświetlanego też i u nas, pod polskim tytułem On, ona i on). Kto po tamtym seansie miałby zatem niedosyt owych bohaterów tu znajdzie ich więcej (odcinków jest 6). Dla mnie to był bardzo miły powrót do tej fabuły - i ozpetkowych klimatów - po latach.
Qui non è Hollywood (2024)
Odniosłam wrażenie, że to trochę takie włoskie porwanie się coś w stylu Twin Peaks. Niestety mało udane, bo w całej tej historii brakuje takiego właśnie onirycznego lynchowskiego klimatu i jest zwyczajnie głównie nudna. Najciekawszym aspektem serialu jest to, że został on oparty na faktach (ta historia zniknięcia piętnastoletniej Sarah była tak głośna, że przyniosła apulijskiej Avetranie sporo bardzo wątpliwej 'reklamy' - za sprawą której to, w obliczu serialu, władzom udało się wywalczyć w sądzie wręcz blokadę pierwotnego, zawierającego miejsce akcji - tytułu). Ale nawet z tego powodu i dla pięknej Apulii nie bardzo chyba warto sięgać po cały serial.